Opinie do artykułu - Dlaczego kot walczy o swoje terytorium?

Powrót do artykułu
  • 0

    Eliza, podzielam Twoje zdanie. Mam kota cztery lata i jest po zabiegu kastracji. Kot przez cały rok przebywa na działce, czyli jest kotem oswojonym ale wolnościowym. Ma pełne zabezpieczenie logistyczne, 3 budy na okres zimowy, wiosenno-letni i jesienny. Dwie budy są zainstalowane na balkonie daczy, a trzecia przy gruncie działki. Kot sam decyduje z której korzysta. W okresie letnim mieszkamy z żoną na działce i kot jest wtedy cały heppi. W okresie zimowym mieszka sam, ale codziennie ja lub żona jeździmy na działkę, by kota nakarmić i napoić. Zauważyłem, że kot tylko w okresie zimowym trochę źle znosi z nami rozstania, ale nadal jest kotem łowczym i terytorialnym. Łapie myszy i nornice oraz małe ptaki. Kot Teodor traktowany jest jak członek naszej rodziny. Ma założoną kartę u weterynarza, jest kotem zadbanym i zdrowym. Karmę kupuję z tzw. wysokiej półki. Wracając do kastracji zauważyłem, że kot zrobił się bardziej spokojny i nie wraca jak kiedyś podrapany i pogryziony w walce o kotkę. Przed kastracją dwa razy weterynarz ratował mu życie po bójkach z innymi kotami, co skutkowało chorobą zwaną "kocim pazurem". Po kastracji kot czasem ma tylko jakieś małe podrapania. Reasumując, żeby coś mądrego napisać o życiu kota, trzeba mieć kota i umieć go obserwować, by wyciągać wnioski. Włodek

  • 0

    PODOBNIE JAK PATRIOCI Z LEWAKAMI WALCZĄ O SWE MIEJSCE W KRAJU,PODOBIE KOTY... https://www.youtube.com/watch?v=dtWfNgQ02NU

  • 0

    To Ci się udało obrażasz mężczyzn, a przy okazji Gdybasz nie mając dowodów na to czy pisał ten artykuł facet czy kobieta więc daruj sobie... a i zapomniał bym gratuluje braku panowania nad emocjami ;] ... co do artykułu trochę prawdy jest a troszku nie... ale nie unoszę się bo ile kotów tyle przypadków, charakterów i nie standardowych zachowań ... w końcu nie znamy zwierząt do końca i ciągle nas zadziwiają pozdrawiam "Facet".

  • 0

    O czym właściwie jest ten artykuł? O dylemacie „wypuszczać - nie wypuszczać” czy „kastrować - nie kastrować”?? Kastracja nie zabija w kocie instynktu do walki o terytorium - mój kot jest wykastrowany, wychodzi na zewnątrz kiedy chce (ma „kocie drzwiczki”). Czasami wraca zadrapany, raz został ugryziony. Walczy o swoje terytorium. Kastracja sprawia jedynie, że nie walczy o kotki, nie udaje się w kilkudniowe/tygodniowe wyprawy w poszukiwaniu partnerek. O terytorium walczy. Nie rozumiem stwierdzenia, że kastracja naraża kota na stres zamknięcia i unieruchomienia - kastracja to zupełnie co innego, niż odbieranie kotu wolności. To zupełnie co innego, niż pozbawianie kota możliwości przeprowadzania „spektakularnych akcji łowieckich” - mój kot przynosi do domu i myszy i ptaki. Nie chodzi też za mną i bardzo rzadko miauczy. Na dodatek, koty, wbrew pozorom, to stworzenia socjalne, potrzebujące kontaktu zarówno z ludźmi, jak i innymi zwierzakami. Miałam dwa kocury (jeden zginął pod kołami samochodu prawie pół roku temu). Widziałam, jak się koty razem bawią, śpią, wylizują sobie futerka. Widziałam, jak przychodzi do nich koci kolega. Widziałam, jak kot przeżywa śmierć towarzysza. Codziennie widzę, ile przyjemności daje kotu obcowanie z człowiekiem. Koty polują w samotności. Ale pisanie, że są samotnikami, to po prostu powielanie stereotypów. Czy osoba, która pisała ten artykuł, miała kiedykolwiek kota? Czy obserwowała na codzień zachowanie tego zwierzaka? Czy wie, jaka więź pojawia się między kotem a jego opiekunem? Szczerze? Wątpię. Nie chcę nikogo obrazić, ale wg mnie ten artykuł to stek bzdur i sprzeczności, napisany zapewne przez „mężczyznę”, który swoją męskość łączy jedynie z posiadaniem „przyrodzenia”. Bardzo długo zastanawiałam się, czy kastrować kocura czy nie. Jak również, czy wypuszczać, czy nie. Zdecydowałam się na kastrację i wypuszczanie. I nadal uważam, że podjęłam właściwe decyzje. Eliza